wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział III

Obudziłam się w ramionach Martineza. Gdy spojrzałam na niego zobaczyłam, że jeszcze śpi. Nie ruszałam się tylko patrzyłam na swojego przyjaciela, którego nie pamiętam. Wyjęłam powoli rękę spod kołdry, którą byliśmy oboje przykryci, i położyłam na jego policzku lekko gładząc kciukiem. Jego skóra była bardzo ciepła i miękka. Przesunęłam palce wyżej, przeczesując mu delikatnie włosy. Poruszył się, a ja zabrałam dłoń. Nie mogłam się jednak powstrzymać i położyłam raz jeszcze dłoń na jego policzku. Martinez był mi bardzo bliski, a jednak tak daleki. Tak znajomy, a jednak nie znajomy. Dziwne uczucia kłębiły się we mnie odkąd otworzyłam oczy po utracie przytomności. Zagłębiając się w swoich rozmyśleniach nie zauważyłam, że Martinez się obudził i patrzył teraz na mnie.
-oh, cz...cześć -wydukałam z siebie i szybko zabrałam dłoń z jego policzka.
-witaj -powiedział pogodnie.
-wybacz to... -zaczęłam się mieszać.
-nie ma sprawy Alexi -powiedział i to teraz on położył swoją dłoń na moim policzku.
Zrobiło mi się przyjemnie ciepło w miejscu, gdzie była jego dłoń. Wtuliłam w nią policzek i przymknęłam oczy. Martinez przesunął lekko dłoń za moje ucho i przytulił mnie do siebie. Nie zamierzałam pytać, dlaczego mnie przytula. Chciałam, żeby robił to dalej. Było mi strasznie dobrze w jego ramionach. Tulił mnie do siebie lekko gładząc mi zmierzwione po nocy włosy. Po chwili znów zasnęłam. Śniły mi się dziwne i niezrozumiałe rzeczy. Można powiedzieć, że straszne. Obudziłam się zdyszana. Martinez patrzył na mnie wystraszony.
-Alex? -spytał patrząc mi w oczy -wszystko dobrze? - dodał niepewnie.
-t...tak-powiedziałam oddychając ciężko.
-na pewno?
-tak -powiedziałam już spokojnie i lekko się do niego przytuliłam.
Martinez nie sprzeciwił się. Wręcz przeciwnie, objął mnie tak jak przedtem i okrył dokładnie kołdrą.
-już dobrze -powiedział szeptem mi do ucha.
Nie odpowiedziałam nic. On nie oczekiwał odpowiedzi. Tulił mnie do siebie, a ja przytulałam jego. Leżeliśmy tak dobre kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt minut. Nie wiem ile czasu upłynęło, ale gdy się odsunął lekko ode mnie poczułam ogromną pustkę.
-jest trzynasta -powiedział i lekko się uśmiechnął do mnie -dasz radę wstać?
-spróbuję -powiedziałam.
Martinez ujął mnie za ręce i pomógł podnieść się do pozycji siedzącej. Odczekałam chwilę i wstałam z łóżka. Zakręciło mi się w głowie, jednak chłopak mnie przytrzymał pewnym chwytem. Po kilku minutach zawroty przeszły i mogłam samodzielnie stać.
-jest dobrze? -spytał upewniając się
-tak- potwierdziłam.
-ok, w takim razie chodź do kuchni. Zrobię ci jajecznicę. Masz ochotę?
-owszem -powiedziałam i podążyłam za nim do kuchni.
-usiądź -powiedział
-chcę ci pomóc Mart -powiedziałam i podeszłam do blatu kuchennego - co mam zrobić?
-hm- zamyślił się - spróbuj wbić jajka do tej miski -polecił i postawił na blacie szklaną misę.
Poszłam do lodówki i wyjęłam osiem jajek, następnie wbiłam je do miski i zamieszałam. Martinez właśnie kończył kroić szynkę. Włączył płytę indukcyjną i zaczął przyrządzać jajecznicę. Obserwowałam go stojąc przy blacie.
-chodź -wziął mnie za rękę i podprowadził do kuchenki - pomieszaj, a ja skroję cebulkę.
Objął mnie ramieniem od tyłu i wkładając mi w dłoń drewnianą łyżkę, zaczął powoli mieszać.
-o tak- powiedział wykonując okrężny ruch zgodny z ruchem wskazówek.
Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech nie przestając mieszać. Po paru minutach jedzenie było gotowe. Martinez nałożył jajecznicę, tak jak poprzednio, na dwa talerze. Zrobił na szybko parę kanapek, a ja ustawiłam wszystko na kuchennym stole.
Byłam dość głodna, on także, więc jedliśmy w ciszy. Kiedy skończyliśmy włożyliśmy naczynia do zmywarki i Martinez nastawił odpowiedni program mycia.
-będę już szedł -powiedział, gdy wyszliśmy z kuchni.
-musisz? -spytałam dziecinnie
-tak. Nie mogę przebywać u ciebie tak długo. Gdzie moje maniery?- powiedział żartobliwie.
-ależ możesz -odpowiedziałam całkiem serio.
-cieszę się -powiedział - w takim razie wpadnę do ciebie później, dobrze?
-będę czekać -powiedziałam z nadzieją w głosie.
Martinez ubrał buty w przedpokoju i zarzucił kurtkę na ramię.
-do zobaczenia Alexi. Jeśli coś by się działo, jestem piętro niżej. Wystarczy, ze głośniej zawołasz. Będę słyszał i przyjdę najszybciej jak dam radę - obiecał.
-dobrze -powiedziałam -do zobaczenia.
Wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi na klucz. Czułam się nieswojo w tym mieszkaniu, a jeszcze bardziej nieswojo czułam się w swoim ciele. -głupia jesteś- skarciłam się w myślach.
Poszłam do kuchni opróżnić zmywarkę, następnie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Kapiąc się w gorącej wodzie, zaczęłam rozmyślać, kim dla mnie jest Martinez. "Czy dla mnie jest tylko przyjacielem?"pytałam sama siebie. "A może kimś więcej?" zadałam kolejne pytanie w myślach. Nie odpowiedziałam ani na pierwsze, ani na drugie pytanie.
Wyszłam z łazienki owinięta tylko w ręcznik. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam więc i odruchowo odworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich Martineza, który teraz patrzył się na mnie zarumieniony lekko na policzkach.
-zapomniałem telefon -powiedział po chwili i odwrócił wzrok -mogłabyś mi go dać?
-jasne.
Poszłam do sypialni i zobaczyłam, że na kołdrze leży niewielki czarny telefon. Wzięłam go i oddałam właścicielowi.
-dzięki -wydukał, gdy wręczyłam mu telefon -to do później-dodał zmieszany i poszedł.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam drzwi na klucz.
"Czyżbym mu się podobała?" zapiszczała pytanie moja podświadomość. "Nie, nie możliwe." skarciłam ją.
Ubrałam się w czarne legginsy i liliową tunikę bez ramion i koronkowymi plecami. Stanęłam po środku sypialni myśląc, co mogę robić. Zaczęłam przeglądać szuflady, by zorientować się, gdzie co jest. Zrobiłam to po kolei w każdym pomieszczeniu, zaglądając do każdego miejsca i notując w myślach najważniejsze z nich.
Kiedy skończyłam postanowiłam zrobić dobrą kolację, dla Martineza. Stwierdziłam, że zrobię spaghetti z sosem bolognese. Szybko mi poszło. Gdy skończyłam przyrządzać kolację i uznałam, ze jest ona dość smaczna, wygrzebałam z szuflady dwie świeczki, ustawiłam je na stole i zapaliłam. Talerze ze spaghetti ustawiłam po przeciwnych stronach stołu, a do lampek nalałam czerwonego wina, które także znalazłam w szafce. Uznałam, że wszystko jest gotowe i wyszłam na klatkę schodową. Zeszłam piętro niżej i dokładnie pod moim mieszkaniem było mieszkanie Martineza, co obwieszczała tabliczka z jego pierwszą litera imienia i pełnym nazwiskiem.
Zapukałam lekko do drzwi. Otworzył je niemal od razu.
-Alexia? zdziwił się, ale też ucieszył na mój widok -wejdź, proszę- zaprosił mnie.
-nie -powiedziałam z uśmiechem -przyszłam zaprosić cię na kolację. Jest dość wcześnie, wiem- powiedziałam z przyganą.
-daj mi minutkę -powiedział i zniknął w mieszkaniu -wejdź!-krzyknął z któregoś z pokoi.
Weszłam do przedpokoju i rozglądnęłam się po nim. Ściany były w kolorze śliwki, pod ścianą stała mała drewniana komódka w odcieniu ciemnej czekolady. Nad nią wisiał wieszak na ubrania.
-jestem -powiedział Martinez i podszedł do mnie -idziemy?
-tak -powiedziałam wychodząc z jego mieszkania.
Weszliśmy na górę do mojego mieszkania.
-ładnie pachnie -powiedział podchodząc do kuchni.
-dzięki -powiedziałam cicho, gdy zaniemówił na widok zastawionego stołu.
W kuchni było ciemno, paliły się tylko te dwie świece, które zapaliłam. Zgasiłam światło w przedpokoju i zrobiło się jeszcze bardziej nastrojowo.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
-wybacz, że nie jest gorące... -powiedziałam
-jest idealne- urwał mi i uśmiechnął się
Zjedliśmy nie rozmawiając. Kiedy skończyliśmy Martinez zebrał talerze i usiadł z powrotem na swoim miejscu. patrzyliśmy sobie w oczy pijąc powoli czerwone wino.
-kiedy mam urodziny?- spytałam go
-za tydzień- powiedział i zaśmiał się.
-nie śmiej się ze mnie. Na prawdę nic nie pamiętam -powiedziałam smutno.
-przepraszam, ale nie z ciebie się śmiałem. Po prostu ciekawie to zabrzmiało. - Alexi. nie smuć się -powiedział i naciągając się przez stół ujął mnie za podbródek. -przepraszam- dodał.
-ok, nic się nie stało -powiedziałam uśmiechając się lekko.
Wino chyba zaczynało działać, bo w głowie poczułam lekki szmerek.
-zaraz wracam -powiedział Martinez.
Wstał od stołu i zniknął w salonie. Po chwili do moich uszu doszła cicha, nastrojowa muzyka.
-mogę prosić panią do tańca?-ujął moją dłoń i ukłonił się lekko.
-owszem-powiedziałam promiennie.
Wstałam od stołu odstawiając wino i poszłam za nim trzymając go za rękę. Ustawił mnie przed sobą i lekko objął. Zaczęliśmy się lekko poruszać w rytm wolnej muzyki. Oparłam głowę na jego piersi, a on zacieśnił ramiona. Obejmował mnie czule i opiekuńczo. Bawił się jednym z kosmyków moich włosów trzymając policzek na czubku mojej głowy. Nie przestawaliśmy się tulić do siebie przez bardzo długi czas. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Kiedy w końcu się od niego odsunęłam lekko ziewnęłam przesłaniając usta dłonią. Martinez wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Usiedliśmy na łóżku przy zaświeconej lampce nocnej. Położyłam mu głowę na kolanach i patrząc mu w oczy głaskałam jego dłoń. On odwzajemniał delikatną pieszczotę, przesuwając kciukiem po wierzchu mojej dłoni. Druga ręką gładził mi włosy i policzek. Gdy tak leżałam przymknęłam nieco zmęczone oczy. Nie umknęło to jego uwadze.
-czas spać- powiedział do mnie i położył moją głowę na poduszce -dobranoc.
-zostań na noc-poprosiłam.
W jego oczach zagościła szczera radość ta propozycją. Tak jak poprzedniej nocy, położył się obok mnie, jednak nie wszedł pod kołdrę, którą mnie przykrył.
-zgaś światło, dobrze?- poprosiłam
-oczywiście Alexi.
Wyłączył światło i w sypialni zapanowała ciemność. 
Uniosłam lekko kołdrę i przysunęłam się do niego. Przytulił mnie mocno do siebie i wtulił swoje usta w moje włosy. Serce prawie wyskoczyło mi z gardła. Otrzymałam odpowiedź na swoje popołudniowe pytania zadane podczas kąpieli. "Kochasz go" piszczała moja podświadomość. Tym razem jej nie skarciłam. To właśnie była najszczersza prawda. Pokochałam Martineza odkąd go po raz pierwszy zobaczyłam po przebudzeniu.

__________________________________________________________________
No i mamy kolejny, trzeci, rozdział. Mam ogromną nadzieję, że ten rozdział Wam się spodoba. Komentujcie :) Następny pisze Klaudia :* 

3 komentarze:

  1. Kaśka - kolejny geniusz pisarski <3 Słodki ten rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Soczysty :p Nie no ale super jak zawsze, nigdy nie czytałem tak wciągających rozdziałów romantycznych, masz talent "Kathy" ;)

    OdpowiedzUsuń